dzisiaj pierwszy taki dzień, kiedy po powrocie do domu z całonocnej podróży nie położyłem się spać. zazwyczaj wygląda to tak, że zaraz po wejściu do domu wpadam do łóżka na kilka godzin. tym razem zjadłem śniadanie, wziąłem kąpiel, po czym zabrałem się za odrabianie zaległości w necie. wiadomości, mejle, rssy, fora, uzupełnianie bloga i przede wszystkim oglądnięcie zdjęć z wyjazdu. aparat spisał się na prawdę dobrze. zdjęcia wyszły ostre, kolorowe nawet przy większych zbliżeniach. dobrą ich jakość mogę zawdzięczać również wspaniałej pogodzie i przejrzystości powietrza. uzupełnianie bloga zajęło mi kilka godzin. myślałem, że będzie gorzej z przypomnieniem sobie zdarzeń jakie miały miejsce przecież już ponad tydzień temu. nie spisywałem na kartce tego co robimy, gdzie jesteśmy, jak to robiła sylwia.
♫
stars of the lid - that finger on your temple is the barrel of my raygunprzeglądając jeden z blogów przeczytałem w notce, że jego autor podróżuje właśnie rowerem po bośni. co ciekawe, robi to całkowicie samemu. pisze, że jest to wielka dla niego przygoda, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, tym bardziej, że tamtejsi ludzie są mu bardzo pomocni. marzy mi się podobna wyprawa kiedyś w przyszłości. może jednak nie samemu, lecz we dwójkę. żeby wyczyniać takie rzeczy w pojedynkę uważam, że trzeba nabrać nieco doświadczenia w większych grupach. optymalny skład to trzy lub dwie osoby, gdyż w kwartecie pojawiają się już różne interesy, typu: jeden jest zmęczony, drugi za to chce pędzić szybko przed siebie. również w kwestii noclegu mogą pojawić się problemy. jak ktoś jest chętny to dawać znać, a można coś w ten deseń kiedyś zorganizować. kraje bałkańskie generalnie są tanie, nie ma tam już konfliktów wojennych, a z tego co słyszałem ludzie ofiarują swoją pomoc.
inną opcją, nieco kosztowniejszą, którą sobie wymóżdżyłem jest podróż koleją transsyberyjską. póki co wyczytałem, że podróż z moskwy do irkucka (czyli nad jezioro bajkał – najgłębszy słodki zbiornik wodny na świecie) kosztuje niewiele ponad tysiąc złotych w jedną stronę. jedzie się wówczas kilka dni pociągiem przez całą rosję w czteroosobowym przedziale z czterema miejscami do leżenia, stolikiem i radiem. w trakcie podróży średnio co trzysta kilometrów pociąg się zatrzymuje na pół godziny w celu zmiany lokomotywy. jest wówczas okazja od miejscowych ludzi kupić jedzenie i picie. co ciekawe wiele tamtejszych osób żyje wyłącznie ze sprzedaży produktów ludziom podróżującym koleją.
marzeniem ekstremalnym jest podróż na arktykę tudzież antarktydę. liczę na to, że kiedyś będzie mnie stać na jego realizację. póki co nie potrafię sobie wyobrazić tak wielkich przestrzeni lodowych oraz przerażającego zimna, które tam panuje. minus trzydzieści zeszłej zimy doprowadzało niemalże do odmrożeń, a co dopiero się czuje przy minus pięćdziesiąt stopniach. cudnie by było zobaczyć zorzę jak poniżej na zdjęciu (zrobione w islandii):

♫ gravenhurst – the ice tree
♫ julien neto - sketch