20 lipca 2007

dzień 4.

po dniu bez chodzenia należało w końcu ubrać górskie buty i ruszyć na szlak. pobudka o 5:30 rano, godzinna jazda elektriczką i już kilkadziesiąt minut po siódmej staliśmy na stacji w popradskim plesie (1246m). do samego jeziora jednak musieliśmy maszerować jeszcze ponad godzinkę. po drodze zatrzymaliśmy się w przyszlakowej wiacie, w której zjedliśmy pierwsze śniadanie. popradzkie pleso (1500m) nas oczarowało. otoczone stromymi czarnymi ścianami osterwy, oświetlone wschodzącym słońcem, przezroczyste jak łza sprawiało wrażenie jakby było z bajki.



nie zatrzymaliśmy się w stojącym tam schronisku, lecz czerwonym szlakiem zaczęliśmy się wspinać na przełęcz osterwa (1966m). idąc stromymi serpentynami zdobywaliśmy powoli wysokość podziwiając widoki na leżące w dole jezioro i na otoczenie doliny mięguszowieckiej. na szczyt dotarliśmy około jedenastej. dalej udaliśmy się tatrzańską magistralą do batyżowieckiego plesa (1884m).



widok na wysoką (2547m):


w planie było zejście do tatranskiej polianki, jednak burza grzmiąca pod tatrami przegoniła nas na najszybsze zejście do wyżnych hagów. nawałnicę przeczekaliśmy w pizzerii. idąc od przystanku do kwatery podziwialiśmy przepiękny, poburzowy krajobraz gór.


więcej w kompot śliwkowy