dzień 10.
rano o godzinie 5:30 kiedy to zadzwonił budzik, przywitało nas czyste, błękitne niebo. pogoda idealnie wpasowała się w nasze zamierzenie, jakim było zdobycie dzisiaj rysów (2503m). kolejne godziny podobnie spędzone jak w trakcie wycieczki na osterwę. tym razem jednak wstąpiliśmy do schroniska nad popradskim plesem, gdzie zjedliśmy na śniadanie jajecznicę z kakao. nasyceni ruszyliśmy w głąb doliny mięguszowieckiej. na rozstaju dróg nad żabim potokiem (1620m) czerwonym szlakiem zaczęliśmy się wspinać żabią doliną do leżących tam stawków. wkurzała nas duża ilość idących z nami turystów. miejscami na szlaku, gdzie były łańcuchy, robiły się kolejki. najgorzej było jednak na szczycie. polski wierzchołek (2499m) był pokryty ludźmi, niczym mrowisko mrówkami. dostaliśmy się jednak na najlepsze miejsce, skąd rozpościerała się panorama na całe polskie tatry. po kilkunastu minutach przeszliśmy na wyższy o cztery metry wierzchołek słowacki. widok z rysów moim zdaniem jest najpiękniejszym w całych tatrach, gdyż obejmuje największą ilość szczytów. wynika to z centralnego ich położenia w tym paśmie gór. buziak za to że tam weszliśmy razem :*
więcej w kompot śliwkowy
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home