miał być dzisiaj długi i nużący dzień w całości spędzony na uczelni. zaczęło się zgodnie z planem porannym wykładem, na którym dowiedzieliśmy się o tematyce zaliczeniowych programów: kodowanie, modulacja, symulacja systemów transmisji danych, czy też zabawa z przetwarzaniem obrazu. póki co, nie mam swojego faworyta. po wykładzie okazało się, że nie ma angielskiego, bo trzeba popilnować pieska. w takim układzie zdecydowaliśmy darować sobie matę dyskretną i pojechaliśmy do miasta. tam zdjęciowanie zabytków, budynku uczelni na bernardyńskim i w ogóle naszego pięknego miasta. tak tak, powoli można zaczynać o nim mówić w ten sposób, a to z tego powodu, że zaczęto w końcu o nie dbać! jest zdecydowanie czyściej niż kilka lat temu, wszędzie rośnie piękna zieleń, nad kanałem zbudowano stylowe mostki, a miasto jest pełne rusztowań renowacyjnych i wielu nowych budowlanych inicjatyw. liczę na to, że oprócz upiększania jego wyglądu, zostaną poszerzone oferty kulturalne. póki co, ciężko znaleźć miejsce gdzie można posłuchać innej muzyki niż klubowej, a już w ogóle nie ma mowy o posiedzeniu przy piwku czy kawie i rozpływaniu się przy ambientach i gitarowych rozmytościach. ciekawych koncertów też jak na lekarstwo, mało alternatywy. dobra ale dosyć już narzekania, bo miało być pozytywnie o bydgoszczy :) tak więc po spacerze wpad do mnie na amerykankę i znowu jazda matrixem na laborki z tk. tradycyjnie nie zrobiłem za wiele, lecz w odróżnieniu od kilku ostatnich zajęć użyłem klawiatury :) po powrocie do domu, mały leżajsk, a wieczorem zamiar czytania o światłowodach.
♫
slowdive – ballad of sister sue♫
slowdive – 40 days