21 maja 2007

let sing for rain!

cisza przed burzą. dzisiaj prawdopodobnie ostatni wolny dzień od spraw uczelnianych. mieliśmy się w końcu zabrać wieczorem za projekt z pk. weźmiemy się jutro. rano było spotkanie odnośnie wyboru specjalizacji. prezentacja wszystkich czterech nie zmieniła mojego zdania. zapisałem się na teletransmisję (a dokładnie: systemy i sieci komunikacji cyfrowej) i mam wielką nadzieję, że na niej dokończę te studia oraz zwiążę z tym kierunkiem swoją przyszłość zawodową. jest oczywiście wiele innych rzeczy które bym chciał robić, ale ta jest najbardziej realna do spełnienia, tym bardziej że studia mnie ukierunkowują w tę stronę. radek podał dzisiaj terminy kilku zaliczeń. powoli zaczynam czuć oddech ‘sesji’ na plecach. w apostrofach, bo jako takiej sesji w tym semestrze nie ma. prawdopodobnie już w ten weekend trzeba będzie nauczyć się światłowodów. później zanosi się na zaliczenie co kilka dni.

slowdive – altogether

po za tym, to męczę się strasznie. powodem tego są upały. dopiero drugi dzień, a ja już umieram. praktycznie cały czas mokry, gdy przebywam na dworzu. na dodatek duszno, nie ma czym oddychać. wiatr nie pomaga, bo albo go praktycznie nie ma, albo jest gorętszy niż żar płynący ze słońca. jutro rzekomo ma być burza. czekam na nią jak na zbawienie. jak dobrze, że jutro na ósmą rano...

robin guthrie - monument