jest takie uczucie, dość powszechne w codziennym życiu, polegające na odczuwaniu niechęci do sposobu spędzania czasu, szczególnie wtedy, jeśli jest on przymusowy, narzucony przez sytuację. właśnie w ciągu ostatnich dni byłem nim dostatecznie wypełniony, na tyle, by szukać bez ustanku czynności, które odciągnęłyby mnie od ślęczenia nad teletransmisją. ku takiej aktywności sprzyjał fakt, że większość informacji zapamiętałem z okresu sesji. wystarczyło wszystko powtórzyć, oraz poznać odpowiedzi na pytania które padły na wcześniejszych terminach.
♫
port-royal – zobione part ii♫
william basinski – part 2we wtorek pełen ambicji założyłem, że od czwartku zero przyjemności, wyłącznie nauka. niestety pojemnik w który ją upakowałem okazał się być bez dna, więc cała zawartość wypadła na zewnątrz. wystarczyła propozycja gry w pesa, żebym czwartkowe popołudnie i wieczór spędził z mięchem oraz olisem. podobnie następnego dnia. byle wymówka zapiekankowa by oderwać oczy od kartek. po długim czasie walki z lenistwem wieczorem udało się przysiąść do nauki na dłużej. ‘niestety’, telefon od skinnera i pół godziny później byliśmy już na mieście. tam kolejne spotkanie licealne. tadzik, blady z sylwią, danzel, nelson, skinner, reggi oraz buli z sylwią. równie szybki jak przyjazd, powrót do domu, tyle że z wyżej wspomnianymi. tam opowiastki wakacyjne, aktualności oraz przede wszystkim wspomnienia. nie mogło być inaczej, skoro w takim gronie widzieliśmy się ostatni raz ponad półtora roku temu. było miło, zabawnie. ciekawe czy na następne spotkanie również trzeba będzie czekać kolejne półtora roku...
sobota można powiedzieć także stracona. przed południem każdy sam, w swoim domu, ze swoimi sprawami. na szesnastą pojechaliśmy do muszli z racji odbywającego się tam festiwalu MUSZLA FEST. dotarliśmy na koniec koncertu grupy my first time. zapewne raczej, aczkolwiek i na pewno nie zostanę jej fanem. jak to określiłem: punk-hardcore. po nich nasz cel wizyty, goerge dorn screams. muszę przyznać, że z koncertu na koncert wypadają co raz lepiej. nowe utwory również rokują kolorową przyszłość, ponieważ zespół nie stanął w miejscu, rozwija się muzycznie. madzia, którą pozdrawiam :) również, a w zasadzie przede wszystkim wypada co raz lepiej. na więcej zespołów nie mogliśmy zostać, gdyż o dziewiętnastej miał przyjść karol w związku z produktami modulacji. te owszem były tematem dyskusji, lecz tylko przez pierwsze pięć minut. resztę czasu zdominował nowy aparat karola - fuji s6500, w którym się zakochałem :) na dniach zapewne zastąpi mojego lumixa..
♫
joe wants eternity – from embrance to embrance♫
editors - blood♫
iliketrains – the deceptiondzisiejszego ranka pojechaliśmy w końcu na poprawkę, bez wiedzy przy jakim D/d w torach współosiowych są ekstrema odporności na przebicia oraz przekazywanej mocy. nikt nic nie wie na ten temat. nigdzie nie można również znaleźć o tym informacji. na dość złego, już po raz trzeci pytanie to zostało nam zadane. ciekawe tylko czy również po raz trzeci ujrzę przy swoim numerze indeksu cyferkę 2...