19 września 2007

dzień 5.

po wczorajszych opadach znacznie się ochłodziło. od rana znowu pochmurno, mroźno i wilgotno, lecz bez deszczu i silnego wiatru. na dzisiaj zaplanowana trasa w samo serce gór bialskich – pasmo czernicy (1083 m n.p.m.) i płoski (1035 m n.p.m.). wyruszyliśmy żółtym szlakiem, znaną już nam drogą w kierunku starego gierałtowa. w goszowie. po dwóch kilometrach odbiliśmy w górę wsi przez mostek nad rzeką biała lądecka. początkowo szło się przyjemnie, dookoła było zielono i widokowo. później jednak zrobiło się bardziej stromo, mokro i chłodno. po dwóch godzinach marszu dotarliśmy na przełęcz dział (922 m n.p.m.), gdzie zdecydowaliśmy się skrócić trasę i nie maszerować do bielic, jak było w planie, lecz zejść do starego gierałtowa. był to wg mnie najlepszy wybór z możliwych i ze względu na bolący odcisk ślivki, jak i na psującą się pogodę. tuż po dotarciu na przystanek w gierałtowie rozpadał się deszcz. na kwaterze byliśmy już o godzinie piętnastej. resztę dnia odpoczywaliśmy.





w ciągu całej trasy nie spotkaliśmy ani jednej żywej duszy. bardzo polecam wyjazd w góry bialskie dla osób lubiących samotność, izolację, obcowanie z naturą i wielogodzinne samotne marsze.

więcej zdjęć i opis dnia w kompocie śliwkowym