depresja 2007
w tym roku, jak w żadnym wcześniej, tak często nie wybierałem się na imprezy muzyczne. nieobecność na koncercie w ciągu miesiąca wywołuje we mnie uczucie podobne do kolenia małego kamyczka w stopę. podróżowanie za muzyką nie dość, że dostarcza wiadomych emocji, to ponadto umożliwia poznawanie nowych miejsc, miast. również wizyta na imprezie organizowanej w bydgoszczy, czy jej okolicach, dostarcza więcej korzyści, niż marnotrawienie czasu przed komputerem, w domu. kierując się tą ideą, padło tym razem na ‘festiwal depresja’ mający swoje miejsce w ciechocinku. opcja została zaakceptowana bez zastanowienia, głównie ze względu na możliwość noclegu w tejże mieścinie oraz na fakt mojego zimowego postanowienia, że wrócę do niej w okresie wakacyjnym. w programie festiwalu widniały wystawy fotograficzne, projekcje filmów oraz sześć koncertów oprawianych wizualizacjami. cała impreza trwała dwa dni, lecz my zdecydowaliśmy się jedynie na drugi, w trakcie którego swój występ miała lubiana przez nas bydgoska grupa 3moonboys.
♫ kaolin - le haut est essentiel
w półtoragodzinną podróż umilaną dźwiękami kaolin i kashmir ruszyliśmy o godzinie czternastej. drugi dzień festiwalu rozpoczął się o szesnastej projekcjami filmów. ze względu na mniejsze zainteresowanie tą częścią imprezy, posiedzieliśmy z kuzynami przy piwku oraz winie. na miejsce, czyli do ‘kina zdrój’ w którym wszystko się odbywało, dotarliśmy przed dziewiętnastą. jak się okazało, szczęśliwie w momencie rozstawiania się księżycowych chłopaków. koncert trwał nieco ponad godzinę. tradycyjnie odbiór pozytywny, tym bardziej, iż wspomagany procentami. playlistę zdominowała ostatnia płyta. usłyszeliśmy również kilka nowych kompozycji. a propos liczby mnogiej, to frekwencja na festiwalu mizerna, krążąca wokół setki par uszu. po 3moonboys na scenę wyszła bodajże warszawska formacja elvis deluxe. stylistyka nieco, a nawet nieco bardziej obok tego co słucham, dobra natomiast dla tych którzy lubią szastać włosami oraz skakać pod sceną. na szczęście dla zespołu, ku zdumieniu jego wokalisty, znalazło się około dwudziestki takich istot. my czas ich występu, który kończył depresję 2007, wykorzystaliśmy na wypicie kolejnego piwka. po koncercie udaliśmy się na krótki wieczorny spacer po parku. niestety, z racji mojego lenistwa, w trakcie koncertów nie zrobiłem żadnych zdjęć. większą aktywnością wykazała się ślivka, dlatego odsyłam do kompotu.
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home