31 grudnia 2007

sylwester 2007/2008 - fotorelacja





















opis i więcej zdjęć w kompocie

29 grudnia 2007

wyszło słońce..


27 grudnia 2007

a baśka miała...

kolejny licealny meeting. tym razem gdzie indziej, w mniejszym gronie: reggi, magda, blady, ślivka, ja. wszystko odbyło się w reggiowej restauracji baśka, tak zwanej „nowej witrażowej”. może lokalizacja nienajlepsza, ponieważ z dala od centrum miasta, ale za to atrakcji więcej. zamiast siedzieć biernie przy piwie, biegaliśmy między stołem bilardowym, a dartem. było sympatecznie. szkoda tylko, że tak mało ludzi.







26 grudnia 2007

rozpych

święta, święta i...


...i jestem obżarty oraz rozleniwiony. leżę nogami do góry, wysilając się jedynie na wędrówkę do kuchni. tam śledzik w oleju, bigosik, śledzik w ketchupie, biała kiełbaska, sałatka. deserek też musi być. a tu makowiec, serniczek, ptasie mleczko. po prostu wspaniale..

święta świętami, jednak mimo wielkiej niechęci do robienia czegokolwiek, a tym bardziej do spraw uczelnianych, ugryzłem się w język i przysiadłem na chwilę. efekt można rzec zadowalający. nie muszę się już martwić sprawozdaniem ze światłowodów oraz pisaniem spicza z angola. został tylko/aż projekt. wielce niepocieszające.

the white lodge – forest balance

Słońce pojechało do ciechocinka, więc zostałem sam. wczoraj pilnowałem jej domostwa. żeby nie ślęczeć samemu zgadałem radka. było standartowo. podobno pracę dyplomową najlepiej pisać u ratuszka. nie pytać :)


...po świętach

jutro licealne spotkanie. chętni stawiają się na godzinę 19stą w lokalu na błoniu przy ul. bronieckiego 4. reggi mówi, że to nowa witrażowa :)

24 grudnia 2007

życzenia

nie będę wymyślać żadnych rymowanek wymyślnych, lecz życzę wszystkim wewnętrznego spokoju. on jest najważniejszy...

20 grudnia 2007

wigilia grupowa

tradycją w naszej uczelnianej grupie stało się, że na stołówce urządzamy sobie przedświąteczny obiad, będący czymś na styl wigilii. w tym roku nabrał on szczególnego znaczenia, ponieważ w październiku rozproszyliśmy się po specjalizacjach w związku z czym mamy ograniczony kontakt. wielka szkoda, że nie stawili się wszyscy ze starej grupy. obecni byli: ślivka, roman, patric, lewy, radek, mieszko oraz kordzik. w tym roku było mniej klimatycznie, bo bez świeczek, ale za to był opłatek. nie zmieniło się jedynie sympatyczna atmosfera :)







the dead texan – a chronicle of early failures pt. two

17 grudnia 2007

hatifnats - iris

jeden z utworów, które nagrałem w trakcie sobotnie koncertu hatifnats w mózgu


15 grudnia 2007

hatifnats

wieczorem udaliśmy się do mózgu na koncert formacji hatifnats. jest to polski, trójosobowy zespół dopiero wkraczający w świat muzyki. prezentują przyjemne gitarowe granie ze specyficznym dziecięcym wokalem. z pewnością jeden z bardziej interesujących zespołów polskich, któremu rozwojowi należy się przyjrzeć. przed koncertem wypiliśmy sobie po piwku, po czym udaliśmy się pod scenę. tam dorwała nas madzia z którą pogadaliśmy trochę do samego występu.







ślivka marudziła, mnie się jednak podobało.

14 grudnia 2007

telewizja kablowa i centrala TP S.A.

ostatni dzień praktyk przed świętami można rzec przebiegł na styl prezentu. przed południem pojechaliśmy we czwórkę do siedziby telewizji kablowej TV STUDIO mieszczącej się na ostatnim piętrze jednego z wieżowców na ogrodach. w trakcie jazdy windą zauważyliśmy zamontowaną w niej kamerę. od razu przyszło nam do głowy, że jest to sprawka chłopaków z kablówki :) jak się później okazało kamery w wieżowcu są cztery, a ich zapis jest ofertą jednego z kanałów w pakiecie programów, który cieszy się największą oglądalnością :) po wstępie teoretycznym o pracy studia telewizji kablowej przeszliśmy do części pokazowej.
najpierw udaliśmy się na dach wieżowca, gdzie mogliśmy oprócz pięknego, rozległego widoku na całe miasto, obejrzeć różne rodzaje anten. jedne ściągały sygnał telewizyjny z różnych satelitów, inne odbierały sygnały z bliższych źródeł, np. z masztu w trzeciewcu. była również antena nadawcza, która wysyłała sygnał do innej siedziby tv kablowej znajdującej się kilka wieżowców dalej.
zmarznięci weszliśmy z powrotem do budynku, a dokładnie do pomieszczenia gdzie znajdowały się switche i routery rozdzielające sygnał internetowy i przydzielające pasmo dla każdego z użytkowników. przeszliśmy w końcu do pomieszczenia w którym znajdowały się urządzenia przetwarzające sygnał telewizyjny odebrany z anten. był on następnie podawany na odpowiednie tunery (niektóre programy wymagają swoich tunerów) oraz na modulatory, które przesuwały kanał w zakres wysokich częstotliwości. wszystko zasilane zapasowym zasilaczem ups, który podtrzymywał napięcie zasilania na równym poziomie, gdyż zdarzają się często skoki napięcia od dostawcy energii mogące spowodować zakłócenie pracy układów. sygnał szedł dalej po koncentryku do wzmacniacza by w końcu został przesłany do użytkowników.

do biura wróciliśmy przed dwunastą. na godzinę czternastą umówieni byliśmy z panem piotrem, człowiekiem tp s.a. w bydgoszczy od światłowodów, przed centralą na chodkiewicza. udaliśmy się tam w piątkę, ponieważ dołączył jeszcze do nas kordzik. w centrali mieliśmy okazję wizytować w trakcie ostatnich praktyk, jednak za wiele wówczas nie zrozumieliśmy. teraz, po czwartym roku o komutacji i systemach telekomunikacyjnych pojęcie jest większe, choć jak się okazało nie wystarczające. a to dlatego, że większość sieci oparta jest na systemie sdh oraz atm, o czym za wiele nie mieliśmy okazji jeszcze się pouczyć.
wycieczkę zaczęliśmy od miejsca w którym światłowody ze świata wychodziły z kablowni na przełącznice światłowodowe. z przełącznic, patchordami sygnały przesyłane są do najróżniejszych urządzeń stacyjnych. między innymi mieliśmy okazję obejrzeć urządzenia zarządzające nowo wprowadzaną wideostradą. wyciągnięcie jednego patchorda położyłoby całą sieć w polsce. ludzie, którzy tam pracują przy przełączaniu kabelków, muszą mieć naprawdę stalowe nerwy.
ponadto obejrzeliśmy urządzenia FastLinka zarządzające szafami ONU w regionie. szafy te są to minicentralki wyniesione jak najbliżej abonentów. ich idea jest wyznaczona przez dążenie do jak największego skrócenia długości kabli miedzianych między punktem dostępowym, a gniazdkiem abonenta. z centrali do onu sygnał jest przesyłany światłowodem, dzięki czemu długość kabli miedzianych maleje od kilometrów do maksymalnie kilkuset metrów.
następnie przeszliśmy do pomieszczenia w którym znajdowały się urządzenia dwdmowe. sygnały stmowe zbierane są w całość i multipleksowane, każdy na innej długości fali, w jedno włókno światłowodowe. moc wypromieniowywana do takiego włókna jest ogromna (około 13 dBm). podobno temperatura między laserem, a włóknem wynosi kilka tysięcy stopni celsjusza. istotne jest idealne wykonanie złączek, ponieważ część odbita takiego sygnału mogłaby spalić laser.
na koniec udaliśmy się do stacji polpaku. niestety pogubiłem się za bardzo w tym co oprowadzający nas tam pan opowiadał. pamiętam jedynie, że były routery, które zawierały informacje o loginach i prawach dostępów użytkowników różnych zamkniętych sieci. czy jakoś tak :)

wizyta w centrali daje niezłego kopa mobilizacyjnego do nauki. a jest czego się uczyć, ponieważ ogrom systemów sieci telekomunikacyjnych, póki co dla mnie, jest jakąś abstrakcją nie do ogarnięcia. tysiące kabli, urządzeń, patchordów, pigtaili – a wszystko to, byśmy mogli porozmawiać, pogadać na gg, skorzystać z internetu. telekomunikacja to niewyobrażalnie wielka machina składająca się z malutkich składników, które muszą być bezbłędnie połączone, by działała ona sprawnie. wystarczy uszkodzenie jednego modułu w szafie, by padła cała sieć.

13 grudnia 2007

burning sky


stars of the lid - hiberner toujours

12 grudnia 2007

spawanie

dzisiaj kilka zdjęć z wyjątkowo zabawnych laborek ze światłowodów. ćwiczenie ciekawe, mocno praktyczne – spawanie światłowodów łukiem elektrycznym. męczyliśmy się z nim ponad dwie godziny, ponieważ w miejscu łączenia nie otrzymywaliśmy idealnie gładkiej, prostopadłej do osi powierzchni. próbowaliśmy razem z arcikiem i ślivką. później dołączyli do nas jeszcze kordzik, lewy i krowiec. udało się wykonać tylko jeden dobry spaw. w zamian było dużo śmiechu :)

arcik łamie włókno



umieszczanie włókna w spawarce



kilkudziesięciokrotne powiększenie cebulki z mojego włosa :)

11 grudnia 2007

to ksero nie drze kartek

poranka nie skomentuję. żal, że trzeba tak wcześniej wstawać. perl.

malory - spring

dzienniczek praktyk: ta część dnia zdecydowanie ciekawsza i bardziej produktywna. zaraz po kawce i śniadaniu wyjazd na pocztę i do urzędu ochrony zabytków. zapłata i oddanie wniosków o uzgodnienie trasy projektowanego kabla. na dworzu wilgoć i przenikliwe zimno, dlatego po powrocie do biura gorąca herbata. po przerwie nabraliśmy szybkiego tempa zmieniając dokumentację projektową. poprawki na mapie, dołożenie warunków zabudowy, mnóstwo kserokopii, spięcie wszystkiego w całość. została jeszcze tylko do finalnego złożenia projektu, kopia oryginalnej mapy.

aidan baker – when sailors die
radiohead – go slowly

po krótkiej labie jaką sobie zaserwowałem czas znowu pomyśleć o uczelni. na jutro światłowody, w czwartek angielski. wczoraj ruszyłem z projektem pisząc skrypcik php, który skopiował z pliku do mysqlowskiej bazy danych informacje o wszystkich zdjęciach. zaoszczędziliśmy dzięki temu wieeeele godzin żmudnego przepisywania danych o 679 fotkach.

10 grudnia 2007

du not ask

powietrze osnute jest delikatną mgłą dzięki której otoczenie mieni się w różnych kolorach. kolejne kroki przenoszą mnie pomiędzy innymi światami. raz jestem w szarej i ponurej rzeczywistości, po to by za chwilę znaleźć się w oświetlonej ciepłymi promieniami arkadii. faluję między realiami niczym pulsujące dźwięki loscil. niepokój, niepewność. uniesienie, ciepło. gubię się niestety.. staram wejść po schodach jak najwyżej by zobaczyć co się kryje poza horyzontem. męczę się jednak. wyprzedzają mnie kulawe istoty pędzące przed siebie ile sił. bardziej pewne zmierzają ku horyzontowi nie przejmując się tym co kryje. a co kryje???

tim hecker – spectral
tim hecker – 7000 miles
emanuele errante - absolute

07 grudnia 2007

emopraktyki

dzisiejsze praktyki zdecydowanie bardziej pracowite oraz pełne wrażeń. zaczęliśmy od biurowej pracy polegającej na kończeniu dokumentacji wykonawczej jednego z projektów. tradycyjne obliczanie długości światłowodów, uzupełnianie wykazu działek o właścicieli, przepisywanie zaleceń co do realizacji strony wykonawczej budowy sieci.

kwadrans po jedenastej wybyliśmy do niedaleko położonego budynku firmy Ortis przy ulicy wojska polskiego (duża, żółta drukarnia koło telewizji bydgoskiej). cel wizyty – wspinaczka na jego dach by przyjrzeć się pracy ekipy wykonawczej oraz stacji bazowej telefonii komórkowej. pora wycieczki o tyle nieciekawa, że weszliśmy na dach w momencie wichury oraz zacinającego deszczu. po trzymetrowej drabince dostaliśmy się na podest, na którym umieszczona była konstrukcja stacji bazowej. tam trzy anteny kierunkowe i jedna zbiorcza, która przesyła sygnał do stacji na ulicy lelewela. oprócz tego szafa obsługująca anteny oraz starannie wykonana drabinka ze światłowodami dochodzącymi do szafy. zadaniem ekipy wykonawczej było dociągnięcie do niej kolejnego światłowodu, kładzionego w ramach wprowadzania technologii umts. po wiem jedno, ludziom którzy wykonują tą robotę należy się wielki szacunek. praca nie jest łatwa, ponieważ fizyczna. do tego nie zawsze idealne warunki pogodowe, nie mówiąc już o bezpieczeństwie, gdyż nierzadko wykonują ją na dużych wysokościach, np. kilkudziesięciometrowych kominach.

przemoczeni i zmarznięci wróciliśmy do firmy. tutaj mała dwugodzinna przerwa :) na koniec dnia po raz pierwszy wykreśliliśmy na kosztownej mapie trasę światłowodu. odpowiedzialność duża, więc i trzeba było się starać. atmosfera nieco stresująca, ale obyło się bez ofiar ;p



praktyki skończyliśmy po szesnastej. prosto z firmy udaliśmy się do tesco na zakupy imprezowe. tak tak. dzisiaj kolejny odcinek z cyklu kordzikowo. oj będzie się lało.. ;)

boat club – always away

04 grudnia 2007

whatever you do, don't panic!

dzienniczek praktyk: zaznaczanie trasy przebiegu światłowodu, zmierzenie długości odcinków światłowodu pomiędzy kolejnymi studniami telekomunikacyjnymi.

spoglądam na kalendarz i widzę datę ‘czwarty grudzień’. pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy to zmartwienie, że jeszcze nie zaczęliśmy projektu. we wrześniu ambitne plany, by z rozpędu kontynuować pracę i wyrobić się przed świętami. mrzonka. teoretycznie nie ma aktualnie żadnych obowiązków, które mogłyby mi przeszkodzić w skupieniu się nad projektem. przeszkadza mi jednak moje lenistwo, niechęć do ślęczenia i główkowania nad kodem. to nie dla mnie. cieszę się, że jestem na teletransmisji. wolę wkuwać informacje o ramkach, centralach i systemach cyfrowych, niż godzinami wyrywać włosy szukając źle postawionego przecinka. zostawiam to bardziej cierpliwym..

marcel türkowskyjust wait until the pictures arrive
beef terminal - tag

czas najwyższy by za oknem zrobiło się biało. codzienne wykresy na icm niestety nie dają żadnej nadziei. pogoda odzwierciedla sposób w jaki wykorzystuję swój wolny czas. popołudnia głównie spędzam śpiąc, nie zawsze po męczącym dniu. po prostu weszło mi to w nawyk. po uczelni wracam do domu, jem obiad i jak automat kieruję się do łóżka. wieczorem za to zmęczenie znika. siedzę do późna, a rano trzeba wcześnie wstać. pętla się zamyka.

01 grudnia 2007

22

Dziękuję Wam, czyli:

mojemu Skarbowi



Romie i Karolowi



Krowcowi



oraz Skinnerowi


za przemiły urodzinowy wieczór :))))