26 grudnia 2007

rozpych

święta, święta i...


...i jestem obżarty oraz rozleniwiony. leżę nogami do góry, wysilając się jedynie na wędrówkę do kuchni. tam śledzik w oleju, bigosik, śledzik w ketchupie, biała kiełbaska, sałatka. deserek też musi być. a tu makowiec, serniczek, ptasie mleczko. po prostu wspaniale..

święta świętami, jednak mimo wielkiej niechęci do robienia czegokolwiek, a tym bardziej do spraw uczelnianych, ugryzłem się w język i przysiadłem na chwilę. efekt można rzec zadowalający. nie muszę się już martwić sprawozdaniem ze światłowodów oraz pisaniem spicza z angola. został tylko/aż projekt. wielce niepocieszające.

the white lodge – forest balance

Słońce pojechało do ciechocinka, więc zostałem sam. wczoraj pilnowałem jej domostwa. żeby nie ślęczeć samemu zgadałem radka. było standartowo. podobno pracę dyplomową najlepiej pisać u ratuszka. nie pytać :)


...po świętach

jutro licealne spotkanie. chętni stawiają się na godzinę 19stą w lokalu na błoniu przy ul. bronieckiego 4. reggi mówi, że to nowa witrażowa :)