dosyć pustawo i przewiewnie zrobił się tutaj ostatnio. nie wynika to jednak z braku moich chęci do pisania, lecz obowiązku stworzenia referatu i prezentacji na przedmiot - łączność bezprzewodowa. temat wybrałem całkiem nieświadomie, będąc głupiutki i maluteńki w świecie wirelessowych sieci. przez ten czas jednak trochę zmądrzałem, zorientowałem się, a co najważniejsze w końcu czymś zainteresowałem. dotychczasowe studiowanie opierało się na zasadzie zdaj-zalicz. bez większych emocji i łez wzruszenia. w bieżącym semestrze nastąpił niejaki przełom. począłem myśleć czym w życiu można by się zająć..
w rozmyślaniu moim zapewne pomogą mi praktyki, które od wczoraj wyrabiam ze śliwką w firmie, w której mieliśmy również poprzednie. dzień pierwszy zapowiadał się z początku mało interesująco, jednak all-in-all okazał się jednym z bardziej produktywnych whenever. mieliśmy za zadanie wytyczyć zastępczą trasę odcinka światłowodu, projektowanego z centralki ery do stacji bazowej w jednej z dzielnic torunia. zastępczego dlatego, iż zarząd dróg miejskich zamarzył sobie o wiadukcie nad ulicą, którą prowadziła pierwotna trasa kabla. dotknęliśmy w ten sposób samego sedna zawodu, czyli rozeznania i projektowania w terenie. opierało się ono na dotarciu na zainteresowane miejsce, spojrzeniu w mapę co już położono, oraz wrysowaniu trasy w miejsce gdzie położono najmniej, albo obok instalacji do których restrykcje prawne są najłagodniejsze. zazwyczaj padało na energetykę, od której kable kładziemy 50cm.
dzisiaj praca w warunkach przyjemniejszych, gdyż w cieplutkiej siedzibie firmy. cel dnia: wykonać selekcję projektów. o stażu krótszym niż pięć lat - podpisać, posortować i postawić w nowej szafce. resztę natomiast – pozostawić do weryfikacji. zeszło nam prawie do piętnastej.
przebieg dni, w których miałem praktyki opisuję tutaj głównie dla siebie, po to żeby mieć co w czerwcu wpisać do dzienniczka.
♫
william basinski – d|p 3