bus-stop
jak to zwykle bywa w takie wieczory, kiedy bulinowi nie chce się spełniać obowiązków jakie ma do realizacji, stara się wymyśleć drogę okrężną pozwalającą spędzić je w milszy sposób, niż jak w tym przypadku, na ślęczeniu nad projektem. było wiele pomysłów, mniej bądź bardziej desperackich wygrał jednak ten średniej wagi, traktujący o nocnym wyjeździe do torunia. niby kiedyś, a nawet w styczniu tego roku z okazji występu murcofa, byłem w tym mieście w blasku latarni, jednakże nie było wystarczająco czasu aby poznać całkowicie jego urodę. przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że szczęśliwie w klubie nrd swój set gra karol borowski. również szczęśliwie, odezwał się w końcu skinner, który przystał na nasz spontan-pomysł. po drodze wstąpiliśmy do tesko, odebraliśmy skinnera i pomknęliśmy matrixem do torunia.
♫ roy montgomery – ill at home
na miejscu udaliśmy się od razu do klubu nrd, w celu obczajenia o której swój set zaczyna karol. dowiedzieliśmy się że o 23., jednak później u samego źródła, iż raczej o północy. mieliśmy zatem do dyspozycji prawie dwie godziny wolnego czasu, więc udaliśmy się do centrum, by pod parasolkami wypić piwo. po drodze wpadł nam pomysł do głowy by zadzwonić po bootcha. ku naszej uciesze już po pięciu minutach, staliśmy z nim pod pomnikiem kopernika. już razem z nim skręciliśmy w boczną uliczkę, gdyż wszystkie stoliki na głównej promenadzie były zajęte, i usiedliśmy w restauracji, której kelner zakrawał o branżę :) bootch na chwilę nas opuścił, by wrócić po kilkunastu minutach z dwoma kolegami. następne półtorej godziny to rozmowy w stylu co tam u ciebie. mimo wakacji i tak (jak zwykle) dominowała tematyka studiów. mimo to było oczywiście zabawnie. przed północą opuściliśmy chłopaków kierując się z powrotem w stronę nrd. tam już za dekami stał karol puszczając wykręcone połamane bity. niestety długo nie zagrzaliśmy miejsca z powodu głodu. wróciliśmy do centrum na kebaba, którego kupno nie było zbyt oczywistą i prostą czynnością...


najedzeni ruszyliśmy w końcu na miasto. powiem jedno, jestem totalnie zauroczony nocnym toruniem. cudnie oświetlone miasto, nawet w najwęższych, bocznych uliczkach. mnóstwo zabytków. szczególnie wielkie wrażenie zrobiły na mnie imponujące mury, oraz ruiny zamku które otaczają centrum. ponadto o godzinie drugiej w nocy na ulicach, w klubach, pod parasolkami, pomimo wakacyjnej pory, dużo ludzi. w bydgoszczy o tej porze na długiej przejdzie co najwyżej bezdomny, pijany klubowicz tudzież śródmiejski kot..


♫ roy montgomery – kafka was correct
♫ labradford – accelerating on a smoother road
pewny jest fakt, że w ramach zabijania nudów, będę częściej proponował nocne wypady do tego miasta.
więcej zdjęć i relacja w kompot śliwkowy.
więcej zdjęć i relacja w kompot śliwkowy.
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home