06 sierpnia 2007

______|¯¯¯¯¯¯|______

lenistwu trzeba było w końcu powiedzieć dość. ostatnie dni opiewały w nicnierobienie, czyli dalsze postępowanie wady mojego wzroku wywołane wielogodzinnym ślęczeniem przed monitorem. dzisiejszy poniedziałek miał co nieco zmienić bieg czasu. pojechaliśmy w południe na uczelnię zaopatrzeni w kartki i długopisy, by zacząć poważnie działania projektowe. na początek praca żmudna, niezbyt błyskotliwa. obeszliśmy w dwie godziny wszystkie zakłady, katedry, korytarze gmachu uczelni, wyłączając wydział mechaniczny. tamtejsze labirynty zostawiamy sobie na deser. czas ten spędziliśmy na spisywaniu z drzwi - numerków, tytułów naukowych, imion, nazwisk, nazw sal, zakładów... wszystko co niesie jakąkolwiek informację o danym pomieszczeniu. przechodzący obok ludzie patrzyli się na nas co najmniej w ten deseń o_O. spotkaliśmy błażeja z solca, który dziwił się, że robimy w wakacje projekt. nic nie mówię, że sam był na uczelni w celu zaliczenia swojego... :)

william basinski – variations for piano and tape: pantelleria

powoli zaczynam odczuwać niedosyt w muzyce którą posiadam. wszystko nowe co zdobywam, albo jest wydawane wydaje mi się być wtórne. nic nowego, świeżego. nic, przy czym bym po swojemu pierdolnął. strach się przyznać, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz to zrobiłem. próbuję odskrobać...chyba przy durutti column. eh... stanowczo za dawno.

stars of the lid – requiem for dying mothers part 1
stars of the lid - mullholland
marsen jules - coeur saignant

dlatego też, wziąłem się za odkrywanie w sobie nowych pokładów potrzeb muzycznych. ostatnimi czasy w mojej playliście często wita formacja stars of the lid. jeszcze pół roku temu wyłączałem ich utwory po trzech minutach. wydawały się nudne jak sprinty ślimaków. potwierdziła się jednak moja stara prawdziwa prawda mówiąca, że najlepszą muzykę odkrywa się po upływie dłuższego czasu, po czasie dowolności wobec niej, wręcz niechęci. twórczość duetu o którym mowa, zachęciła mnie do odkrywania czegoś co nazywa się contemporary classical, czyli współczesnej muzyki klasycznej. póki co raczkuję. mam nadzieję, że ta ciekawa podróż potrwa jak najdłużej i zaowocuje wieloma uniesieniami i spadniętymi kapciami. a propos kapcie to mi mogą teraz spadać w lepszych warunkach, gdyż kupiłem dzisiaj nowy fotel. od popołudnia, kiedy to go złożyłem, nic tylko się bujam...