18 czerwca 2007

o peggy brown! o peggy brooown!...

korzystając z okazji chwilowego pobytu w domu, mam okazję co nieco tutaj naskrobać. generalnie to nie za wiele się zmieniło od ostatniego wpisu. może to, że jest bliżej końca sesji, niż dalej. dzisiaj odbyło się zaliczenie z systemów teletransmisyjnych. wczorajszego wieczora miało miejsce tradycyjne spotkanie w celu nauki na dziś dzień. omówiliśmy oba rodzaje kabli, przeniki, modulacje, pozostawiając filtry same sobie. podobnie poczyniła większość roku. prowadzący jak na przekór wszystkie trzy pytania zadał odnośnie filtrów. po ich ujawnieniu na sali zapanował jeden śmiech i chichot. osobiście odpowiedziałem na trzecie, ponieważ zagadnienia w nim poruszane były omawiane na wcześniejszych semestrach. pozostałe dwa to dla mnie czysta magia. wszyscy liczą na to, że poprawka odbędzie się jeszcze w czerwcu.

this will destroy you – i believe in your victory

pomimo terminowego ścisku w kwestii zaliczeń, w sobotę udaliśmy się do myśla na otwarcie lata organizowane przez radio eska. głównym celem były koncerty goerge dorn screams oraz myslovitz. pomiędzy nimi wystąpiła grupa jeden osiem l, jednak nie dla mnie takie rzeczy (czytać: siedzenie na ławce w środku pola, wygrzewanie w słońcu i ratowanie małych żabek przed tłumami ludu). dżordżowie po raz pierwszy zagrali w plenerze, co wyszło im całkiem dobrze, tym bardziej, że grali w ciężkich warunkach – pod słońce i w silnym wietrze. troszka za słaba była gitara i perkusja, wokal super :) na myslovitz zszedł się multum ludzi, dwa razy większy niż na koncertach juwenaliowych. pierwszy raz miałem okazję ich słuchać na żywo. odbiór mega pozytywny. kapela typowo koncertowa. albumy to zupełnie inna bajka. nie ma na nich tej energii, którą przekazują w trakcie koncertów.



powoli zaczynam tęsknić za wolnym czasem, kiedy to nie wiem co ze sobą zrobić. w takich chwilach kładę się na łóżko i kontempluję muzykę. uciekam w swój świat. świat tylko dla mnie, tylko przeze mnie zrozumiały. świat piękny, pełen emocji jakich dostarcza mi słuchanie muzyki. pragnę leżeć całymi dniami i przesłuchiwać dyskografię loscil, stars of the lid. słuchać muzyki, a nie tylko słyszeć ją, jak to się dzieje obecnie podczas nauki. pragnę wsiąść na rower, pojechać gdzieś daleko na pola, do lasu gdzie nie ma ludzi i leżeć na trawie, patrzeć się w niebo. cieszyć przyrodą która mnie otacza. ah tak, tego teraz pragnę. jakie szczęście, że to już tak nie długo...