16 kwietnia 2007

pogoda nadal skutecznie mnie kusi, by spędzać czas na świeżym powietrzu. po niezbyt interesujących wykładach, kupiłem w tesko obiecany przez siebie szampon, zjadłem obiad, po czym wsiadłem na rower. dzisiaj trasa na południe od bydgoszczy. płasko, bezwietrznie, głównie wioskami. mając na uszach najnowsze art of fighting pomknąłem do brzozy bydgoskiej, gdzie skręciłem w prawo na łabiszyn. po drodze zrobiłem tę oto fotkę skrawka pola:



w łabiszynie czmychnąłem w prawo przez mostek na rynarzewo. jest to mój ulubiony fragment tej trasy, bowiem najpierw prowadzi lasami, po czym nagle pojawiają się szerokie połacie pól i łąk nadnoteckich. zresztą sami popatrzcie. czyż nie jest tam przepięknie?!?



za rynarzewem wpadłem na szosę z szubina do bydgoszczy, którą mknąłem nie schodząc poniżej 27km/h. jak na trzeci wypad w tym roku, czułem się naprawdę dobrze. w sumie 55km.

fennesz - circassian