niach ciuch ciach
kolejny piękny, słoneczny i ciepły dzień, który został wykorzystany na pobyt na świeżym powietrzu. tym razem padło na dolinę śmierci, w której o dziwo byłem dzisiaj po raz pierwszy w życiu. można pozazdrościć fordoniakom takich pięknych terenów do spacerów i odpoczynku. my natomiast zamiast wałęsać się po górkach, odbyliśmy leżajsk na jednym z punktów widokowych prażąc się na słońcu. na opalanie nie zostałem jeszcze namówiony mając na względzie ostatnio odbyte przeziębienie oraz powiewający zimny wiatr. jako że jestem z tych, co nie usiedzą w jednym miejscu dłuższego czasu, poszedłem na małe rozeznanie po okolicy. po godzinie piętnastej zwinęliśmy się do domów, zahaczając po drodze do lumpexów, w których nakupowałem cztery koszule. w końcu doć muszę zacząć zapełniać szafę :)
♫ biosphere – daphnis 26
wieczorem po obadaniu pustki w moim domu jeśli chodzi o jakiekolwiek łakocie, poszedłem do tesko w celu zakupu chrupek. chrupek keczapowych czitos chrupek :) wszamując je właśnie, nasłuchuję co chwila rozbijanych szklanek na klatce schodowej z okazji ślubu mojej sąsiadki.
♫ windy&carl – marble dream
♫ mouse on mars - chromantic
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home