08 kwietnia 2007

kap kap

kolejne święta bez większego szału, spędzone w domu. rano tradycyjne śniadanie całą rodzinką. może trochę nietradycyjne, bo bez białej kiełbasy i bigosu. te były na obiad. środkową część dnia, jak co roku, zajął mi wyścig dookoła flandrii. wygrywa młody, utalentowany włoch ballan. leif hoste po raz trzeci w swojej karierze finiszuje na drugiej pozycji. to musi być dopiero wkurw. wieczorem film ‘nigdy w życiu’. na prawdę go lubię.

hash jar tempo – untitled1

rano na spacerze, kiedy jeszcze było ładnie, ponownie kontemplowałem piękno nieba. wszystko to przez wchłaniany przeze mnie tonami ambient w postaci off the sky, sonmi451 i motionfield. muzyka ta strasznie mnie uspokaja, powoduje iż moje zmysły kierują się ku naturze, co objawia się to ostatnimi dniami właśnie oglądaniem nieba.



po południu było takie szare i ponure...