05 grudnia 2006

spokojnie

wstawało się dzisiaj wyjątkowo ciężko, jednakże obudził mnie natychmiast widok za oknem. był to naprawdę piękny wschód słońca. niebo całe przysnute chmurami, poza miejscem gdzie wschodziło słońce. powodowało to, że nabierały one z każdą minutą wszystkich odcieni czerwieni. gdy dojechałem na uczelnię, poszedłem na drugie piętro przy ratuszku, otworzyłem okno i zrobiłem parę zdjęć. w uszach miałem d|p 3 basinskiego. to było piękne.
na wykładach z wojtyny stanowczo za dużo wzorów i obliczeń, co nie nastraja mnie pozytywnie przed egzaminem. nauka tego ograniczy się zapewne do wkuwania. zech przegadał dzisiaj ponad połowę ćwiczeń na temat swoich przygód z pewną upierdliwą kobietą i policjantami. zabawny z niego gość. na układach po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wykonaliśmy pomiary najszybciej ze wszystkich. okazało się również, że w zeszłym tygodniu mierzyliśmy spalony mostek Wiena :/
po zajęciach z olisem i mieszkiem poszliśmy do akademca popykać u czwóry w pesa. mogłem sobie na to pozwolić w związku z przełożonym kołem z dyskretnej oraz tk. myślę, że w weekend uda mi się zrealizować coś z moich planów. trochę się rozluźniło.