07 grudnia 2006

soft return

dzisiejszy dzień, jak to bywa tradycyjnie w czwartek był wyczerpujący. tradycyjnie wstałem wcześnie, tradycyjnie wyfowałem, tradycyjnie stołówka, tradycyjnie zabawnie na peronie, tradycyjnie megadługi wykład z fizy i tradycyjnie nie miałem siły na zrobienie czegokolwiek w domu. wzmogłem jednak ostatnie pokłady energii i wkułem spicza na jutro bez trzech ostatnich zdań oraz przeliczyłem na szybko zadania na koło z fizy. mechanikę kwantową tylko przejrzałem.
wpadłem dzisiaj na nowy zespół który zowie się 7% solution. bardzo uderza w klimaty które ostatnio uwielbiam. jest rozmyto, jest ‘gejowski’ wokal, są przestrzenie, jest space rock. ściągneła mi się druga ich płyta, której jeszcze nie przesłuchałem. ponadto odsłuchałem dzisiaj najnowszy album hammocka. bez zaskoczenia. jakby ciąg dalszy kenotica. ten pierwszy wydaje mi się nawet lepszy. wieczorkiem stwierdziłem, że zaniedbuje ostatnio lejbel kranky. włączyłem labradfordsoft return. ten kawałek rozpierdala moje emocje na kwanty. czyż jest delikatniejsze brzmienie gitary??? cudne, przecudne, magnifiszent, eh. nasłuchać się nie mogę...