26 grudnia 2006

pym pym pym bę bę bę bęęę

w dziś dzień zostaliśmy zaproszeni całą rodzinką do znajomych na śniadanie. poszliśmy w trójosobowym składzie bez brata. rodzinka znajomych okazała się być w komplecie, dzięki czemu z niektórymi ich członków zobaczyłem sie po kilku latach, a z jednym to po raz pierwszy. mowa o dwuletniej izuni. mała jest megasłodka. normalnie zachciało mi się dzieciaka, jak na nią patrzyłem. nieważne, że tam pieluchy i płacze. ważne, że ‘mama’, że ‘papa’, że ‘angu angu’. i ten słodki uśmiech na twarzy. popiłem se trochę wódeczki, pojadłem se trochę rozmaitości, po czym poszedłem na godzinny spacer z małą, jej dziadkiem i moim ojcem. dzisiaj po raz pierwszy w tym półroczu poczułem, że jest zimno. mega najedzony zwinąłem się z imprezki około szesnastej.
popołudnie nie wymaga komentowania. w TAKICH chwilach mam zawsze nadzieję, że to ostatnie TAKIE chwile.

sigur ros – untitled8
roy montgomery – just melancholy
durutti column – never known
beef terminal – nervosa

dzisiaj wpadłem na: 11:11, 13:13, 14:14, 15:15, 17:17, 20:20.

...