łikend
łikend ogólnie można by rzec w połowie przemulony, w połowie przepracowany. wczoraj z rana porobiłem sprawozdanie z majewskiego, lecz nie mogłem nad nim dłużej usiedzieć. w głowie miałem wielki mętlik myśli. niektóre na prawdę mnie przeraziły. po obiedzie postanowiłem się przejść. przejść bez celu. poszedłem najpierw do tesco, niby po płyty dvd. żadnej nie znalazłem. przeraził mnie tylko tłum ludzi, więc jak najszybciej stamtąd uciekłem. poszedłem na przystanek, wsiadłem w tramwaj i po kilku minutach byłem w śródmieściu. powędrowałem do empika by zobaczyć przewodniki po krajach nadbałtyckich. po kilku minutach zostałem wyproszony, bo zachciało im się zamykać sklep. nie chciałem wracać do domu, usiadłem więc na ławce na starym rynku i gapiłem się z godzinę na setki lampek opatulających choinkę stojącą po samym środku placu. wypiłem kubusia z tesko i na lacza udałem się do domu goniony naciskiem na pęcherz moczowy. wieczór spędzony w miłym towarzystwie. obejrzeliśmy dwa filmy. no dobra, ja dwa ;p
♫ rivulets – will you be there
dzisiaj natomiast od rana zawziąłem się na sprawozdania. skończyłem majewskiego bez symulacji oraz zrobiłem tk bez dżonsona. na sieci zapewne nic nie zrobię. nic mi się już dzisiaj nie chce. kubę w końcu obejrzę.
♫ coastal – night sky
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home