06 października 2006

kolejny pierwszy raz

dzień podobnie jak większość tych w ciągu najbliższych 4 miesięcy, zaczął się pikaniem komórki o 6:30. szybka łazienka, szybkie śniadanie, szybko zapakowany strój i sio do autobusu. w autobusie explosions in the sky na uszach i obserwacja, iż 70% populacji pojazdu, to aktywne trzydziestki zaczynające karierę zawodową. super ku*** mają i pierd*** jak najęte. na włefie siata. oczywiście bez bólu się nie obyło, gdż moje paluszki u nogi zostały przygniecione przez sto kilogramów elektrotechniki. spoko, chyba już się przyzwyczaiłem, że z włefu nigdy nie wyjdę bez kontuzji.

w domu kąpiel i suszenie włosów. jak już żem stał się gotów do wybycia, tom pojechał na uczelnię, a dokładniej tradycyjnie w czwartek na stołówkę. sylwia oczywiście jak zwykle nic nie jadła od rana. okazało się, że mamy dzisiaj szansę na spagetti, tośmy ją wykorzystali. niestety nie smakuje już tak samo jak jeszcze pare miesięcy temu... gdy się nasyciliśmy, poszliśmy na małe co nieco napotykając po drodze romana. do wykładu głównym tematem oczywiście była fizyka, zresztą na wykładzie też. po uczelni matrixem do domu i fizy ciąg dalszy. przestrzeń mojego pokoju wypełniały: roy montgomery, hrsta, do make say think, magnog i ostatnie odkrycie - tarentel. wieczorem decyzja, że jedziemy na imprezę ateerową, nie mając kompletnie wyobrażenia jak takie coś wygląda. ciekawe czy skinner się najebie.

windy&carl - whisper

imprezowanie zaczęliśmy za wcześnie (w składzie ja, sylwia i dawid), ponieważ na miejscu okazały się być pustki. przybył marek i czarna, a trochę później ekipa z solca. krzychu marek snuł tradycyjnie swoje zabawne opowieści nagradzane naszym śmiechem. około 21:30 przybył skinner, tośmy wypili przed akademikiem ćwiartkę i browara. jak wróciliśmy, imprezownia okazała się być wypełniona po brzegi, co skutkowało tym, że za bardzo nie mogłem kogokolwiek odnaleźć. jak już znalazłem sylwię, tośmy poszli trochę potańcować. po tym fakcie poszedłem przed novum się przewietrzyć, no i imprezowy standard...

stopa nigdy jeszcze tak nie bolała. w zasadzie nie mogę chodzić. mam nadzieję, że się nic w niej nie pokruszyło.