kordzikowo chapter V ?
dzisiaj odbyła się w końcu przekładana od dłuższego czasu impreza kordzikowa, w wydaniu bodajże piątym. tym razem personalnie trochę skromniej. w piątkę, a w porywach w szóstkę. bawili się: kordzik, ślivka, radek, lewy, skinner, buli oraz chwilowo strzała. zaczęło się niewinnie, na oglądaniu wspólnej oraz mortal bijatyce pomiędzy tuskiem i kaczyńskim. po serialu jednak chwyciliśmy za kielichy i zaczęło się...
na pierwszy ogień poszła w trymiga obalona resztka kordzikowej cytrynówki. pierwsze procenty szybko rozgrzały nas do tańców, które wyprawialiśmy przez spory okres czasu. zmęczeni odpoczywaliśmy popijąc nalewkę dziadka lewego. niewinnie smakujący jak zwykły sok trunek okazał się po prostu za mocny. w międzyczasie przybył skinner ze strzałą. ten pierwszy został zmuszony do obalenia serii karniaków, co okazało się być czynnością śmiertelną :) ten drugi natomiast na swoje szczęście nie dał się namówić :) po wykończeniu nalewki chwyciliśmy za absolwenta. nie okazało się być to jednak dobrym pomysłem, gdyż nastąpiła seria restartów. co poniektórzy ostatnie takie chwile przeżywali dawno dawno temu w liceum :) co się działo dalej nie bardzo pamiętam. najbardziej kojarzę skinnera zamkniętego w tapczanie oraz dziwną sytuację z wykręconym karkiem oraz palcem w oku. generalnia to impreza była mocna.. :)
zdjęcia niestety robiłem przed przyjściem skinnera z racji wyczerpania się baterii.
więcej relacji i zdjęć w kompocie śliwkowym
3 Comments:
na 1 zdjeciu krowiec wyglada jakby stal na krzesle jedna noga a druga na tapczanie;p
to nasz Lucky Luck..... czy jakos tam
jak lucky luck to karol wygląda. konia mu tylko brakuje ;)
Prześlij komentarz
<< Home