dzień 11.
dzisiaj powrót do domu. przed dwunastą zmyliśmy się z kwatery. ponownie dwugodzinna podróż do zakopanego, gdzie wylądowaliśmy przed piętnastą. pociąg do bydgoszczy odjeżdża dopiero o 18:56, więc tradycyjnie już spędziliśmy kilka godzin na dworcu. mnie osobiście tym razem zbytnio się nie dłużyło. bohaterem dnia były przepyszne rolmopsy. w pociągu całą podróż spędziliśmy sami w przedziale. co dziwne, od krakowa do bydzi nie było żadnej kontroli biletów.

podsumowując wycieczka bardzo udana. na początku doskwierały nieco upały i skutki parzącego słońca. jeśli chodzi o same słowackie tatry, to jestem nimi totalnie zauroczony. robią one o wiele większe wrażenie niż polskie, chociażby ze względu na większe wysokości oraz bliskość gór w stosunku do miejscowości. spoglądając na masyw łomnicy (2632m) możemy się czuć niczym w alpach, gdyż wznosi się ona prawie dwa kilometry ponad podnóże tatr. noclegi polecam wynajmować w nowej leśnej. przed wyjazdem wydawało mi się, że jest to kiepska lokalizacja, jednak już pierwszego dnia zmieniłem zdanie. dużo kwater prywatnych, niskie ceny i wspaniałe połączenie ze wszystkimi miejscowościami tatrzańskimi czynią tę miejscowość najlepszym punktem noclegowym. wiele jeszcze zostało mi do przejścia w tych górach, zatem niebawem pewnie tam wrócę. namawiam was również gorąco do wizyty w tamte strony, bo na prawdę warto!
więcej w kompot śliwkowy
więcej w kompot śliwkowy
1 Comments:
oj bulin upały Ci doskwierały, to zamień się ze mną :P ja tu codziennie mam grubo ponad 30 stopni, były dni co na dworze było 44 + wilgoć = odczuwalna jakieś 50 :( dziś z ciekawości wziąłem termometr do metra - tam dopiero jest jak w piekle, na dworze 33, a na peronie pod ziemią 52 stopnie :/// oczywiście gratuluję udanego wypadu, jak będę jechał w słowackie Tatry zwrócę się do Ciebie :)
Prześlij komentarz
<< Home