31 stycznia 2007

i jest okazja by coś napisać. i co z tego, że jest jak nie wiem co napisać. sesja trwa, nic nadzwyczajnego poza nią się nie dzieje. wczoraj na układach odpowiedziałem na trzy z czterech pytań, co daje mi jakieś nadzieje na zaliczenie. jak nie zaliczę naprawdę się wkurzę, ponieważ liczę na chociaż kilkudniowe ferie. chciałbym mieć czas na nierobienie niczego, czyli na to co tak naprawdę lubię robić. słuchać i słuchać muzyki, chodzić gdziekolwiek, robić zwykłe zdjęcia. żeby tylko pogoda dopisała. może pojedziemy gdzieś pociągiem?

july skies – southern skies

pojutrze egzamin z maty dyskretnej. jakoś nie ciągnie mnie do nauki, ani nie mam żadnych obaw. nie czuję tego egzaminu zapewne przez to jaką atmosferę wytwarza prowadzący przedmiot. gorzej będzie później. nauczyć się dwusemestralnego materiału z tk w ciągu niespełna pięciu dni to będzie zapewne największe wyzwanie w tym semestrze. już za tydzień będzie po wszystkim. mam nadzieję...

beef terminal – how we ended up under the weels

dzisiaj śpię bez mojego jaśka. czy ja tak potrafię? 

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

gdy moj partner wyjezdza tez mi smutno spac samemu, ale na szczescie przychodzi Romek w ktorego ramionach czuje sie taki bezpieczny...

01 lutego, 2007 13:31  
Anonymous Anonimowy said...

buli zapraczam Cie ma na strone naszej organizacji, wyjdzmy z ukrycia, nie bojmy sie odrzucenia przeciez jestesmy tacy sami jak te jebane heteryki, tego sliwke tez zapraszam :>

01 lutego, 2007 13:38  
Blogger sliwka said...

Dzisiaj Jasiek spał ze mną :)

01 lutego, 2007 18:09  

Prześlij komentarz

<< Home