13 grudnia 2006

kap kap kap

 mijający rok był mało deszczowy, więc aktualna pogoda nadrabia u mnie zaległości. wychodząc rano z domu mogę wziąć w końcu głęboki oddech świeżego, wilgotnego powietrza. wszyscy ludzie stoją w ścisku pod wiatą chroniąc się przed deszczem niczym przed kwasem siarkowym. ja stoję obok i cieszę się faktem, że kropelki uderzają o kaptur na mojej głowie. w autobusie nigdy nie wycieram zaparowanych szyb. świat przez nie oglądany jest taki rozmyty. taki, jak muzyka którą kocham. nie ma konturów, nie ma kształtów. są tylko plamy. dzisiaj słuchając low przeniknąłem do tego świata. niestety trzeba było wysiąść...
na uczelni trochę się uspokoiło, nie ma milion rzeczy do zrobienia. w piątek przełożone koło z dyskretnej. wczoraj uczyłem się godzinę, dzisiaj posiedzę nad tym do wieczora. myślę, że styknie. łikend zapowiada się bardzo pozytywnie. w piątek idziemy do kordzika na śmieszne rzeczy i pijaństwo, a w sobotę pogramy całą grupą w siatę. to będą zabawne dni.

hrsta – folkways orange

póki co kawa i klasy abstrakcji


1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

ten rok mało deszczowy? MAŁO DESZCZOWY? kurwa, chyba ze dwa dni w tym roku padało... chyba sobie zamontuje takie specjalne szyby, przez które widać deszczowy krajobraz, a jedyną muzyką sączącą się z głośników będzie szszum deszszczu.

13 grudnia, 2006 17:22  

Prześlij komentarz

<< Home