wcale nie 13, a 4 i 0.5 ze 2 razy
w związku z popołudniową fizyką odpuściłem sobie, jak większość grupy wykład z dyskretnej. wstałem o ósmej. po śniadanku zajrzałem w angola i nauczyłem się spicza, po czym wybyłem na kaliskiego. angol spoko, jak zwykle dużo gadania. za swoje dostałem 4,5. całkiem hepi. potem tradycyjnie stołówka, gdzie po posiłku obmówiliśmy wszystkie zadania z fizy.
14:30 - leżajsk na peronie i ♫ ampop - distance
po leżajsku z pozytywnym nastawieniem udałem się na ćwiczenia. dostąpiłem dzisiaj zaszczytu mazania kredą po tablicy co zostało ocenione na 4,5. kurwa! do końca życia zapamiętam, że energia wewnętrzna układu nie zależy od przebiegu procesu!!! cóż, trochę się wkurzyłem, ale osóbka która ze mną siedziała pocieszyła mnie i już było ok :) osóbka ta też zabrała mnie i olisa do niejakiego matrixa i podwiozła do domku.
jutro się zapowiada kolejny ciężki dzień spędzony nad algorytmami, na szczęście w miłym towarzystwie, więc nie powinno być tak źle :) wieczorna impreza odpada z powodu absencji danzela. może udadzą się otrzęsiny. zobaczymy. uciekam do wyrka się wygrzać, bo mnie coś wczoraj chwyciło za gardło :(
♫ roy montgomery - it's cold outside
22:20 - oglądnąłem właśnie teledysk sigurów do sfevn-g-englar. poryczałem się jak beksa. sami zobaczcie:
http://www.youtube.com/watch?v=sWiJWLiSKro
1 Comments:
o tej energii układu to nawet ja wiem...
Prześlij komentarz
<< Home